Wszystkim życzę zdrowia, ale gdyby zdarzyło wam się zachorować znalazłam w kuchni pruskiej bardzo stary przypis: Rosół dla chorego, gotowany z gołębia.
Nie odważyłabym się użyć mięsa tego ptaka.
Ugotowałam go na kurczaku. Podrasowałam przepis kluseczkami z mąki
gryczanej. Mąka gryczana zawiera rutynę, która dodatkowa pomogą w walce z przeziębieniami:)
Rutyna uszczelnia naczynia i nie trzeba faszerować się tabletkami. Do tego natka pietruszki pełna witaminy C.
Cytuję za źródłem:
"Gołąbek lub kurczę, marchew, pietruszka, 6 suszonych śliwek."
"Przy ściślejszej diecie gotuje się dla chorego rosół z białego mięsa.Użyć można gołębia, z którego rosół jest bardzo smaczny, w braku gołębia, wziąć ćwiartkę kury lub kurczę, dodać marchew, pietruszkę szczyptę soli. Dla zaostrzenia smaku rosołowego włożyć 4-6 czysto wymytych śliwek suszonych, które przed podaniem choremu wyjąć. Rosół taki nabiera smaku orzeźwiającego. Zamiast śliwek wcisnąć można soku cytrynowego".
Moja wersja:
kurczak ekologiczny lub zagrodowy
3 litry wody
ziele angielskie
korzeń pietruszki 2 szt.
marchew 2 szt.
śliwki sechlońskie- jeśli uda sie je kupić
pół selera bulwy
sól do smaku
liść laurowy 2-3 szt.
natka
Kluseczki gryczane:
szklanka mąki gryczanej jasnej
sól ok. 1/2 łyżeczki
woda 1/2 szklanki
jajo
Mąkę wsypać do miseczki , wbić jajo i dolewać wody. Należny uzyskać bardzo gęstą masę.
Nastawić garnek wody z łyżeczka soli i na wrzącą wodę formować kluseczki za pomocą 2 małych łyżeczek. Po wypłynięciu dotować kilka minut (ok. 1-2 minut). Wyjąć łyżką cedzakową, potem do naczyń i zalać rosołem.
Co prawda nie lubimy rosołu i zawsze w dzieciństwie lałyśmy do niego keczup, żeby w ogóle go przełknąć, ale prawdą jest, że jednak, gdy dopada nas choróbsko to człowiek po ciepłej zupie czuje się lepiej ;)
OdpowiedzUsuńale jaki świetny pomysł miałyście, żeby zrobić z niego pomidorową keczupową:)
UsuńA najgorsze, że to nawet dobre było! xD
UsuńWygląda apetycznie! :)
OdpowiedzUsuńNie jestem chora, ale zabrałabym ten apetyczny słoiczek na wynos :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że taki wspaniały rosół należałoby pić prewencyjnie, nie tylko wtedy, gdy choroba dopadnie :) Te suszone śliwki to musi być smaczny dodatek :)
OdpowiedzUsuńI na kaca...; D
OdpowiedzUsuńja rosół mogę jeść codziennie i chyba nigdy mi sie nie znudzi :)
OdpowiedzUsuńten dodatek śliwek brzmi bardzo interesująco:)
Po takim rosole każdy wstanie odrazu z pewnością na równe nogi :D I do tego fajne duże kluchy ;D
OdpowiedzUsuńSwoją drogą dawno nie jadłam rosołu, narobiłaś mi smaka ;)
niewiele rosołów mi smakuje, nadal nie jestem jego wielką fanką, zawsze mama mi przerabiała z niego na inne zupy, głównie koperkową :)
OdpowiedzUsuńciekawi mnie dodatek śliwek :)
Interesujący jest dodatek śliwek do rosołu. Nigdy nie próbowałam choć mam już za sobą dodatek buraka czy grzyba suszonego (jednego) :)
OdpowiedzUsuńTe śliwki jak jakoś dziwnie mi pasują;-) A reszta z tymi kluseczkami to cud, każdego zapewne postawi na nogi:-)
OdpowiedzUsuńŚliwki? Ciekawe, nie spotkałam się z takim dodatkiem do rosołu. Wiadomo, na przeziębienie najlepszy jest rosół :)
OdpowiedzUsuńwww.brulionspadochroniarza.pl
nawet całkiem zdrowa mam ochotę na ten rosół!
OdpowiedzUsuńoby nas choroby się nie imały w tym nowym roku :)
Dobry rosół nie jest zły :) tylko proszę, nie z gołębia...!!! ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy ten dodatek śliwek.... generalnie lubię rosół, gotuję na drobiu i wołowinie.
Kluseczki gryczane chętnie wypróbuję :)
Piękne fotki!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię rosół, szczególnie z domowym makaronem :) Pysznie podany.
OdpowiedzUsuńRosół na zimowe zawieruchy jest najlepszy!
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu lubię rosół, gotuję z mięsa gęsiego, indyczego i kurzego. Twój wygląda super smacznie. Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJa na gołębiach (hodowlanych ;) ) się wychowałam i mię jest mi obcy jego smak. Musze tę sliwke wypróbować.
OdpowiedzUsuń