Ta babeczka ma same zalety. Bezglutenowa. Beztłuszczowa. Biszkoptowa.Lekka. Gryczana. Z figą.
Bez maku.
Kiedy zaczęłam piec te babeczki nie przypuszczałam, że wyjdą takie piękne i smaczne.
W niedzielę piekłam dwa ciasta z przepisów jednego z najlepszych polskich blogów. To miało być ciasto ze śliwkami.
Pierwsze: zakalec.
Drugie: śliwki poszły na dno. Odwróciłam je i było to ciasto śliwkowe odwrócone. Przepis można zostawić. Bo z maki razowej.
Byłam rozczarowana. Tamte przepisy u mnie się nie sprawdziły.
Na fali złego humoru zrobiłam sama babeczki załączone na obrazku. Wyszły. Ogarnęła mnie radość (pewnie wiecie co to za uczucie, kiedy efektu nie znacie a potem wychodzi coś fajnego).
Wypieki to nie moja specjalność. Ale tym razem zaskoczyłam samą siebie.
Przepisem się dzielę z Wami bo warto!!!
Inne owoce też będą pasować. Jakie? Jakie tylko przyjdą wam do głowy.
A jaja były prosto z lodówki a nie w temperaturze pokojowej ;)
Ciasto:
na 3 sztuki
W razie większych potrzeb podwajajcie składniki:
2 jaja
2,5 łyżki mąki gryczanej
2 łyżki cukru pudru
pół łyżeczki cynamonu
1/3 łyżeczki proszku do pieczenia.
figi
masło do wysmarowania foremek
ja piekłam w aluminiowych brytyjskich foremkach
ale spokojnie na muffiny też będą odpowiednie
Oddzieliłam żółtka od białek. Ubiłam pianę z białek na sztywno.
W drugiej misie zrobiłam jasny kogel mogel z żółtek i cukru pudru. Dodałam 2,5 - 3 łyżki mąki gryczanej i miksowałam dalej. Następnie dodałam proszek do pieczenia i łyżką dodawałam pianę z białek do skończenia. Tak przygotowane ciasto przelałam do foremek wysmarowanych masłem i posypanej mąką gryczaną. Rozlałam równomiernie ciasto i włożyłam do niego po połówce fig.
Piekłam ok. 20 minut w 190 stopniach. Wyrosły pięknie i nie opadły.
Wierzch posypałam cukrem pudrem, ale sosy toffi lub czekoladowy , nie wspominając malinowego będzie wspaniały.