Kiedy zobaczyłam na zagranicznych blogach te bułeczki w kształcie dyni od razu chciałam je zrobić.
Jest z nimi trochę roboty, ale jak się ma gotowe pure z dyni to idzie szybko.
Ja pure z dyni nie miałam. Za to teraz mam zamrożone w lodówce i czeka sobie do sernika już gotowe.
Składniki :
dynia piżmowa
mleko/ mleko roślinne
żółtko/jajo
1/2 łyżeczki cynamonu cejlońskiego
rozpuszczone masło
50 g cukru trzcinowego
2/3 opakowania drożdży intestat
szczypta soli
325 g mąki ( dałam orkiszową)
Przygotowanie:
Dynię piżmową obieramy, kroimy w kostkę ok 1-2 cm. Wkładamy do brytfanny, przykrywamy szczelnie folią aluminiową i wkładamy do piekarnika nagrzanego na 200 stopni. Pieczemy przez 40 minut. Po wyjęciu należny uważać ponieważ zbiera się para i można się oparzyć.
Pure przekładamy do wyższego naczynia i blendujemy. Studzimy pure.
3 łyżki pure (resztę można albo zapasteryzować, albo zamrozić) wkładamy do wysokiej miski, wlewamy ciepławe mleko, wbijamy jajko i wsypujemy drożdże. Mieszamy. Teraz dodajemy resztę składników i zagniatamy ciasto. Odstawiamy w ciepłe miejsce. Po 30 minutach zagniatamy ponownie i tu trzeba ciasto wyrabiać ok 10 minut (to powoduje że ciasto po upieczeniu jest niebywale delikatne i poszyte w środku). Odstawiamy na 45-60 minut i ponownie zagniatamy uderzając kilkakrotnie o blat roboczy. Do miski w której rośnie ciasto wsypać trochę mąki. Ponownie odstawić o wyrośnięcia.
Teraz ciasto wyjąć, zagnieść i pociąć na porcje. Uformować kulki. Ja kilka kulek przecięłam nożyczkami, resztę obwiązałam sznurkiem. Po środku patyczkiem drewnianym zrobiłam dziurkę i włożyłam „ogonek” z przeciętego orzecha włoskiego. Ułożyć na papierze do pieczenia do wyrośnięcia i przykryć (przykryłam drugą blachą z piekarnika). Po 15-20 minutach smarujemy bułeczki rozkłóconym żółtkiem z 1 łyżeczką zimnej wody.
Pieczemy w piekarniku w 180 stopniach ok. 30 minut.