Naczytałam się książki Novaka Diokovica "Serwuj, aby wygrać" w której opisuje swoją mistrzowską formę, po tym jak przestał jeść produkty zawierające gluten. Dobra. Obiecuje, że po 14 dniach mam poczuć się lepiej. Trzymam za słowo. A póki co nakupowałam mnóstwo dziwnych produktów. Żeby mieć co zjeść. Obsesyjnie myślę o bułce.
Upiekłam sobie chleb bezglutenowy, których przepisów pełno w sieci.
Trzymałam się dość mocno proporcji, bo składniki nie tanie. Nie chciałam, żeby wylądował w koszu.
Do chleba zrobiłam masło z orzechów włoskich. Obsesja lekko ucichła.
150 gram bezglutenowych płatów owsianych
po 80 gram mielonego i ziaren siemienia lnianego
garść orzechów włoskich posiekanych
50 gram babki płesznik
łyżka miodu
2 szklanki letniej wody
3-4 łyżki roztopionego oleju kokosowego
kilka suszonych daktyli posikanych drobno
2 suszone figi drobno posiekane
Suche składniki wsypałam do dużej miski i dodałam mokre. Wymieszam odstawiłam na 2 godziny. Potem całość przełożyłam do keksówki i piekłam w 175 przez 30 minut. Potem jak mówią przepisy wyjęłam z formy i piekłam jeszcze 40 minut.
Trzymam go w lodówce.
I wreszcie mam coś na kształt kanapki;)