Kto nie lubi jajek? Pewnie są tacy, ale myślę, że w mniejszości. Ale do rzeczy. Powszechnie obecna instrukcja mówi, że jajko na miękko gotuje się 3 min we wrzątku. Szczerze, tak płynne białko, dla mnie nie do przełknięcia. Równie dobrze można by w ogóle nie gotować. A już na pewno jeśli jajka są z lodówki. Nie jestem zwolenniczką trzymania ich w lodówce.
Więc co robić? Na miękko z płynnym żółtkiem i ściętym białkiem jajko gotuje się 4,5 do 5 min, a po tym czasie zatrzymujemy proces gotowania studząc jajko w zimnej wodzie. Na chwilę w zimną wodę i nie będziemy parzyć sobie palców przy zdejmowanie skorupek, a w środku i tak będzie ciepłe.
Jeśli chcemy jajko do zupy np. ramen takie z miękkim żółtkiem to gotujemy 5-6 minut, ale też na koniec studzimy zimną wodą. Druga sprawa to pękanie jajek w trakcie gotowania. Jajko pęka właśnie wtedy kiedy intensywnie rozszerzające się, pod wpływem wzrostu temperatury, powietrze nie ma jak wydostać się z jaja. Na szczęście łatwo tego uniknąć. Na górze jajka robimy szpikulcem dziurkę. Są nawet takie nakłuwacze specjalnie do tego stworzone. Taka dziurka pozwala na ujście rozszerzającego się pod wpływem temperatury powietrza na zewnątrz. I „voila” koniec frustracji z jajkiem.
Wiosennie się już zrobiło....
OdpowiedzUsuńNiby nie ma w tym filozofii ale ugotować jajko to sztuka ;) Ja kiedyś lubiłam na tak zwaną sliwkę/mollet, mole - takie nie do końca ścięte - wypływające pod naciskiem (żółtko) ew ścięte ale z wilgotnym żółtkiem.. jednak dawno jajek nie jadłam ;)
OdpowiedzUsuńI ja nie mogłabym przełknąć 3 - minutowego białka...
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie!
U nas gotowaniem jajek zajmuje się zawsze tata :D Jest mistrzem, bo też tak jak my lubi płynne żółtko ze ściętym białkiem :D
OdpowiedzUsuń