Ten jabłecznik wyszedł cudem. Dziś ma przyjechać moja mama, więc od rana krzątam się w kuchni. Miałam dwa ciasta gotowe w lodówce: francuskie i kruche i chciałam sobie zaoszczędzić czasu. No to wyjęłam tortownicę, posmarowałam masłem, posypałam bułką tartą i wstawiłam do piekarnika ciasto kruche, aby się lekko przypiekło. No i ... klops. Z tortownicy ścian spłynęło ciasto na dno. Zrobiło się przy tym bardzo mokre od masła. Nic tylko wyrzucić. W rozpaczy wpadłam na pomysł i wstawiłam na chwilę do zamrażarki na 3 minuty ( wiem, wiem nie robi się tak) i mogłam ciasto wylepić od nowa. Wyszło piękne, prawie się załamałam ale koniec jest z happy endem. |
ale cudowny
OdpowiedzUsuńUwielbiam jabłeczniki w każdej postaci. :-) Muszę niedługo zrobić. :-)
OdpowiedzUsuńMała awaria, a i tak się udało:)
OdpowiedzUsuńWygląda cudownie:D
Gratuluje pomyslu - fajny pomysl takze na wielki najazd gosci. Pieknie wyglada!
OdpowiedzUsuńświetnie wygląda - i mimo przeszkód na pewno wyszło pyszne!
OdpowiedzUsuńJakie piękne ciasto! I jakie wysokie! Wierz cudny :)
OdpowiedzUsuń...wiesz, że pięknie wyszło?:)
OdpowiedzUsuńA kosz już był blisko:)
Usuńślicznie wygląda:)
OdpowiedzUsuńWygląda fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńWygląda nieziemsko pysznie ;)) Można prosić o kawałeczek nastepnym razem? :D
OdpowiedzUsuń/ps. zapraszam do mnie na konkurs: http://mish-mash-mission.blogspot.com/2012/09/konkurs-kulinarny.html
Pozdrawiam!